K&K!
Oczywiście tytuł jest tendencyjny, gdyż warszawski RBD był oczywiście kolejny, natomiast to ja (z rodziną) byłem na nim po raz pierwszy. Wybierałem się już od pewnego czasu, ale udało się dopiero w tym roku.
Było wyjątkowo sympatycznie, zobaczyłem się z wieloma przyjaciółmi i znajomymi, a nawet świeżymi znajomymi, jak nieoczekiwane spotkanie uczestniczki piątkowego recitalu Aleksandra Sliepniewa w Galerii ONA na Grójeckiej. Program był gęsto nasycony różnymi zdarzeniami - jak to zawody w rozwijaniu węży strażackich, ich podłączanie i uruchamianie, już anonsowany rzut dyskiem, loteria baranowa, czy zapoznanie się z wnętrzem remizy, wozów bojowych oraz ambulansu. W ambulansie intrygujące było urządzenie (ani chybi komputerowe) do nieinwazyjnego badania pulsu oraz zawartości tlenu we krwi. Kilkoro obecnych poddało się badaniu, które faktycznie nic nie bolało, ale dało wyniki nieoczekiwane - o ile zawartość tlenu u każdego była nienajgorsza - od 94 do 100%, to puls wszyscy mieli powyżej 75 (do nawet 120) :-)) . Ze sprzętów etatowych zapamiętałem drabinę słupkową (nie mylić z łączoną) oraz działający zabytek - motopompa na bazie silnika skarpety (vel łapacza kur).
O dyskoboli oficjalnej nic nie napiszę, aby nie podbierać tematu z oficjalnego sprawozdania, ale zawody miały też część nieoficjalną. O ile część regularna dotyczyła rzutu na odległość, to ta poza konkursem miała na celu rzut za płot. Dokonał tego jako pierwszy Piotr Waglewski, natomiast Krzysztof Kowalczyk zdaje się osiągnął płot, a ja prawie dorzuciłem do płotu.
Bardzo zajmująca była loteria, choć zauważono pewien nadmiar fantów. Natomiast prezentacje fantów w wykonaniu Andrzeja Odyńca były majstersztykiem. Zwłaszcza mini wykład o zapisie MO i temperaturze Curie wywołał aplauz z komentarzami - nic z tego nie rozumiem, ale na długo zapamiętam ;-)) . Przy okazji okazało się, że napędy dla płyt MO nadal są w użyciu (w PKO BP zdaje się). Z ciekawych fantów zauważyłem plik kart perforowanych z programem w Fortranie - trafił do Anny Andraszek, która oznajmiła, że od dawna polowała na taki rarytas. Przy okazji losowanego dzieła "Undocumented Windows 3.0/3.1" Piotr Fuglewicz opowiedział jak walczył z tezaurusem i antonimami dla Microsoftu. Oczywiście fantów było jeszcze wiele innych, ale te były dla mnie najbarwniejsze.
W ramach programu rozrywkowego oczywiście udzielał się Andrzej Odyniec z akordeonem kupionym na Allegro, oraz zapewne Paweł Sawicki z gitarą. Zapewne, bo niestety nie byłem obecny z powodów rodzinnych na części poddachowej. Rozpoczęła się ta część po godzinie jedenastej szybkim przemieszczaniem dobytku pod dach przed nadciągającą burzą z ulewą.
Tak wg moich szacunków zebranych było co najmniej pół setki, jeśli nie więcej. Jak wspomniałem, było ciepło, ciekawie, sympatycznie, integracyjnie. W ogóle impreza warta jest skopiowania do innych oddziałów. Ze swojej strony serdecznie dziękuję organizatorom za taką coroczną, udaną imprezę. Oczywiście mam na myśli OMaz i prezesa Marka Hołyńskiego, ale przede wszystkim Annę Ostaszewską, Ewę Mizerską, Annę Andraszek - jeśli kogoś nie wymieniłem, to tylko dlatego, że byłem uczestnikiem z doskoku, i proszę o uzupełnienie.
Pozdrowienia, Janusz Dorożyński, cżłonek PTI